Przyznam szczerze: szlag mnie jasny trafia, jak jadę przez zakorkowany w godzinach szczytu Lublin. I mimo że w Warszawie korki są większe, to szlag trafia mnie właśnie w Lublinie. W naszym mieście mało bowiem który z uczestników ruchu drogowego zdaje sobie sprawę, że okazywanie kultury innym uczestnikom nie utrudni i nawet nie opóźni jego podróży do domu czy pracy. I tak mogę stać w podporządkowanej ulicy godzinami, bo kierowcy na drodze głównej uważają, że moje włączenie się do ruchu sprawi dramat w ich życiu. Uważają, że to nieprzesunięcie się w pewnym momencie o 20 metrów do przodu złamie ich wizję sprawnego przejazdu przez miasto. Suwak? W Lublinie niestety to hasło kojarzy się z suwakiem w spodniach czy spódnicy, a nie jazdą uwzględniającą potrzeby osób włączających się do ruchu z dróg podporządkowanych. Wystarczy odwrócić głowę w drugą stronę i temat nie istnieje, bo tych oczekujących nie widzimy.
Ileż przyjemniej się jeździ po mieście, gdy wiemy, że przy zmianie pasa ruchu kierowca za mną nie zacznie pięściami walić w klakson, czego w Lublinie niestety nieraz już doświadczyłem. Nawet jak osoba za mną jest daleko, to specjalnie przyspieszy, żebym poczuł jej frustrację i to jak bardzo mnie nienawidzi. Mało kiedy zdajemy sobie sprawę, że w końcu my też będziemy wyjeżdżać z ulicy podporządkowanej i też będziemy zmieniać pas. A wówczas będziemy liczyć na kulturę tych przez nas zatarasowanych i strąbionych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?