- Widok był przerażający. Zobaczyłam olbrzymi dół w formie leja czy krateru. Dookoła strome betonowe ściany. Nie wiem, jak żółwie wodno-lądowe mogły wyjść na brzeg po tak bardzo śliskiej ścianie. Dodatkowo zauważyłam, że woda musiała nie być czyszczona, bo była brudna i miała czarny kolor - relacjonuje Halina Ochal, która wybrała się 20 lipca do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Lublinie.
Dalej było jeszcze gorzej. - Pod krzakami leżał duży żółw. Gdy podeszłam bliżej, okazało się, że jest martwy. Wystająca ze skorupy głowa była wyschnięta z głodu i braku wody. Dalej leżały dwa żółwie, ale z braku sił zastygły w miejscu. Miały wyblakłą szarą skorupę i mętny wzrok, bardzo cierpiały - twierdzi pani Halina.
Zaalarmowany przez nią Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta przeprowadził w poniedziałek kontrolę w schronisku. Nie wykryto jednak rażących błędów.
- Stwierdzono, że stan oczka wodnego dla żółwi odbiega od wymaganych standardów, jednak wynika to z planowanego przeprowadzenia prac naprawczych w górnych partiach niecki - mówi Olga Mazurek z biura prasowego UM.
Bartłomiej Gorzkowski ze schroniska dla bezdomnych zwierząt wyjaśnia, że nasza Czytelniczka trafiła akurat na przestój w remoncie.
- Woda w oczku została spuszczona do połowy, jednak prace nie mogły zostać przeprowadzone w ubiegłym tygodniu ze względu na zbyt wysokie temperatury. Z kolei ciało martwego żółwia zostało przywiezione z Zalewu Zemborzyckiego w celu naturalnej degradacji. Później jego skorupę przekażemy do jednej z pracowni biologii - wyjaśnia Bartłomiej Gorzkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?