Gospodarzy od początku napędzał bramkarz Mateusz Zembrzycki, który w pierwszych pięciu minutach wybronił trzy akcje gości. Jedynym, któremu w tym czasie udało się trafić do siatki był Przemysław Krajewski. Takich problemów w ataku nie mieli puławianie i po sześciu minutach gry prowadzili 5:1.
Graczom Azotów zdarzały się również błędy techniczne, ale nie wpływały one aż tak bardzo na wynik, ponieważ z równie dużą częstotliwością piłkę w ten sposób oddawali płocczanie. Niestety, para sędziowska postanowiła dość rygorystycznie oceniać zderzenia zawodników na boisku i chętnie wysyłała graczy na ławkę kar. To zaburzyło grę gospodarzy.
Między 7. a 15. minutą miejscowi cztery razy opuszczali w ten sposób parkiet. Ivan Burzak za pchnięcie po wyskoku Gergo Fazekasa otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Kilka sekund później dwie minuty otrzymał Kelian Janikowski i puławianie przez ponad minutę grali w osłabieniu dwóch zawodników.
Goście zbliżyli się na bramkę kontaktową, ale Azoty cały czas utrzymywali prowadzenie. Mecz nie był brutalny, natomiast liczba wykluczeń była zaskakująco duża z obu stron. W 14. minucie za krytykowanie orzeczeń sędziów upomnienie otrzymał trener puławian, Sergiej Bebeszko. W 23. minucie decyzje arbitrów tak mocno zdenerwowały trenera Orlen Wisły, że najpierw otrzymał żółtą kartkę, a za moment dwie minuty. W tej sytuacji boisko musiał opuścić jeden z jego zawodników.
W 26. minucie Niko Mindeghia doprowadził do pierwszego remisu (12:12), ale do szatni lepsi o jedno trafienie zeszli jednak gracze z Puław (14:13). - To było nasze najlepsze pół godziny w tym sezonie. Płock ma dłuższą ławkę, ale jeśli wytrzymamy kondycyjnie, to będzie fajne widowisko – mówił w przerwie Rafał Przybylski, rozgrywający Azotów.
Sześć z 14 bramek gospodarzy w pierwszej połowie rzucił Kacper Adamski. Tuż przed przerwą nie trafił jednak rzutu karnego i ta część meczu kosztowała go dużo energii. W drugiej połowie na długo zszedł z boiska i Azotom brakowało argumentów w ataku. Grę ciągnąć próbował środkowy rozgrywający Deividas Virbauskas, a na kole twardo walczył Kelian Janikowski.
W 39. minucie, po czterech bramkarz z rzędu Orlen Wisła po raz pierwszy wyszła na prowadzenie – 19:17. 10 minut później, po kolejnej serii trafień gości, przewaga płocczan urosła do czterech bramek – 23:19. Gospodarze do końca robili, co mogli, ale mimo dobrej postawy nie udało im się już odwrócić losów potyczki.
- Mamy okrojony skład, natomiast Wisła dysponuje dwiema równymi siódemkami. Nam jeszcze dodatkowo w czasie meczu wypadł Ivan. Walczyliśmy na ile było nas stać i schodzimy z boiska z podniesioną głową - ocenia Kacper Adamski.
Azoty Puławy – Orlen Wisła Płock 26:30 (14:13)
Azoty: Zembrzycki, Tsintsadze – Adamski 7, Jarosiewicz 5, Zivkovic 3, Virbauskas 3, Marciniak 3, Fedeńczak 2, Przybylski 1, Zarzycki 1, Janikowski 1, Górski, Antolak, Burzak. Kary: 12 min. Trener: Sergiej Bebeszko
Wisła: Jastrzębski, Alilovic – Zhitnikov 10, Mindeghia 6, Zarabec 3, Mihić 3, Daszek 2, Krajewski 2, Piroch 1, Serdio 1, Fazekas 1, Perez 1, Sroczyk, Susnja, Terzić. Kary: 14 min. Trener: Xavier Sabate
Sędziowali: Michał Fabryczny (Mysłowice) i Jakub Rawicki (Katowice)
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody