Jedne na pierwszy rzut oka wyglądają realistycznie. Drugie pozostawiają wątpliwości, by posłużyć się młodzieżowym określeniem: są z kosmosu. Ale nie łudźmy się: prawdziwy festiwal obietnic dopiero przed nami. Taka jest uroda kampanii wyborczej i nie ma co się na to zżymać. W latach 90. słynna była sprawa wytoczona przez Józefa G. Lechowi W. Obywatel wkurzył się na prezydenta, że ten w kampanii wyborczej w 1990 r. obiecał 100 mln starych złotych dla każdego Polaka, a gdy został głową państwa, nie zrealizował tego przyrzeczenia. Józef G. domagał się najpierw 1 tys. zł jako zaliczki, a potem wypłacenia całej kwoty.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. W 1996 r. sędziowie uznali jednak, że na drodze sądowej nie można dochodzić spełnienia obietnic z kampanii wyborczej. By tak się stało, obie strony - wyborcy i osoba wybierana - musiałyby zawrzeć między sobą umowę. Upraszczając tę wykładnię - kandydatom na samorządowców, posłów czy prezydentów nie grożą sankcje prawne za niewywiązywanie się z przyrzeczeń składanych w kampaniach. Prawne nie, ale polityczne już tak. Przekonują się o tym sami kandydaci, a nawet całe partie podczas kolejnych wyborczych weryfikacji przy urnach. Niektórych nazwisk jak i nazw ugrupowań dziś już nikt nawet nie pamięta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?