Rozpoczęcie sezonu rowerowego jednych mieszkańców ucieszy, drugich może nie zmartwi, ale nie raz zdarzy się, że zirytuje. Bo jak tu się nie irytować, gdy maszerując przez Lublin trzeba uważać, by nie zostać rozjechanym przez cyklistów, którzy traktują pieszych jak kolejne słupki na placu manewrowym. Albo, gdy jest się zmuszonym do ustąpienia miejsca parze, trójce, rowerzystów, którzy za ścieżkę rowerową obrali sobie wąskie chodniki w centrum.
Nie mówię, że to jest norma, ale niestety się zdarza i na tyle często, że w ubiegłym roku władze miasta postanowiły rozwiązać ten problem. Na zapowiedź prezydenta, że cykliści, którzy łamią przepisy, czyli m.in. jeżdżą po chodnikach, przejeżdzają przez przejścia dla pieszych, będą karani mandatami przez straż miejską, oburzyli się aktywiści z Porozumienia Rowerowego. Zarzucili włodarzowi, że za czasów swoich rządów za mało zrobił dla amatorów dwukółek i wyzwali go na pojedynek, który miał udowodnić, jak mrożącą krew w żyłach jest jazda rowerem po Lublinie. Belki a nawet drzazgi w swoim oku nie zauważyli. Gdyby aktywiści rowerowi tyle czasu i energii poświęcali na edukację przyszłych i obecnych cyklistów, którzy często z niewiedzy łamią przepisy, ile poświęcają na temat stanu rowerów miejskich, to wszystkim mieszkańcom wyszłoby to na zdrowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?