Tak było np. w ubiegłym roku w Warszawie, kiedy półtoraroczne dziecko trafiło do szpitala w krytycznym stanie po tzw. ospa-party. Rodzice celowo zabrali malucha na spotkanie z chorymi dziećmi zamiast go zaszczepić, bo prawdopodobnie uznali, że w taki sposób dziecko szybciej się uodporni. Niestety skutki tego “eksperymentu” były fatalne ponieważ maluch zmarł.
Niedawno w całej Polsce głośno też było o rodzicach spod Białogardu, którzy nie zgodzili się na szczepienie swojego niemowlęcia ani na podanie mu witaminy K. Kiedy lekarzy wystąpili z wnioskiem o ograniczenie im praw rodzicielskich, ci uciekli z maluchem ze szpitala. Teraz żądają zadośćuczynienia za zbyt pochopne ich zdaniem decyzje ze strony placówki i narażenie ich na stres.
Nie dopatruję się jednak w zachowaniu lekarzy z Białogardu złej woli, wręcz przeciwnie. Jestem przekonana, że działali zgodnie z wiedzą medyczną i chcieli uchronić noworodka m.in. przed narażeniem go na krwawienia wewnętrzne, którym witamina K ma zapobiegać. Rodzice byli jednak innego zdania i choć zapewniali, że ich dziecko czuje się dobrze, to zastanawiam się, czy byliby tak odważni w swoich wypowiedziach gdyby to nagle zachorowało?
Nie dziwią mnie więc radykalne kroki, na jakie decydują się lekarze. W Siedlcach lekarka odmówiła przyjęcia nieszczepionych dzieci, bo jej zdaniem stwarzają one zagrożenie dla innych.
Aspektów związanych z ingerencją w życie rodzin jest więcej, bo to nie tylko kwestia szczepień, ale i ubóstwo, alkohol w domu czy przemoc. Nie można jednak mówić, że mój dom i moje dzieci, to tylko moja prywatna sprawa. Jestem przekonana, że tam gdzie zagrożone jest życie, to już sprawa nas wszystkich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?