Joanna Bemowska miała olbrzymią szanse na zajęcie dobrego miejsca w Berlinie, bowiem na starcie chodu stanęło zaledwie 19 zawodniczek. Poza tym na 12 km została zdyskwalifikowana Węgierka Anett Torma, a Białorusinka Nastassia Yatsevicz i Turczynka Semiha Mutlu zeszły z trasy, odpowiednio na 16 i 26 km. W stawce pozostało więc zaledwie 16 chodziarek.
– To na pewno wielka tragedia dla tej zawodniczki, zwłaszcza, że był to jej pierwszy start w tak poważnej imprezie. Nie wiem tak naprawdę co się stało i jak wyglądały jej przygotowania. Na pewno duży wpływ miało to, że chodziarki i chodziarzy czekała ponad czterogodzinna rywalizacja w niesamowitym skwarze – mówi Rafał Fedaczyński, chodziarz AZS UMCS, trzykrotny olimpijczyk, ósmy zawodnik igrzysk olimpijskich w Pekinie w tej konkurencji.
Bemowska jeszcze na 32 km plasowała się na 13. pozycji, co przy jej tegorocznym rekordzie życiowym 4:43.48, pozwalało realnie myśleć, że utrzyma, a nawet poprawi to miejsce.
– 50 km kobiet to jeszcze młoda konkurencja i dopiero po raz pierwszy jest rozgrywana na mistrzostwach Europy – podkreśla Rafał Fedaczyński.
– Wystarczyło, żeby Asia doszła i byłby to najlepszy wynik w jej karierze sportowej. Jest młoda oraz bardzo ambitna. Na pewno teraz bardzo to przeżywa, zwłaszcza, że w ostatnich miesiącach poświęciła prawie wszystko temu startowi, rezygnując z innych rzeczy – dodaje.
Mistrzynią Europy w tej konkurencji została Portugalka Ines Henrique, która wynikiem 4:09.21, ustanowiła pierwszy rekord czempionatu Starego Kontynentu. Srebrny krążek przypadł Ukraince Alinie Tsvilij (4:12.44), a na najniższym stopniu podium stanęła Hiszpanka Julia Takacs (4:15.22).
Walczyli też mężczyźni
W chodzie mężczyzn na szóstej pozycji został sklasyfikowany Rafał Augustyn (3:51.37). Siódma lokata przypadła Rafałowi Sikorze (3:52.56), a dwunasta Adrianowi Błockiemu (3:67.11). Ten ostatni pomimo, że nie miał minimum na ME, wystartował w Berlinie dzięki decyzji Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, który wysłał go do Niemiec w miejsce Rafała Fedaczyńskiego (posiadającego niezbędne minimum).
– Ogólnie start chodziarzy oceniam bardzo dobrze, jeśli chodzi o zajęte miejsca. Czasy akurat nie były najlepsze. Wszyscy narzekają na upał i na pewno to przeszkadza na tak wyczerpującym dystansie. Jednak podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, również panował niesamowity upał, a udało mi się przecież uzyskać bardzo dobry czas i zająć ósme miejsce – mówi Rafał Fedaczyński.
– Jeśli chodzi zaś o Adriana Błockiego, którego PZLA wysłało za mnie bez minimum, to uważam, że powinien i tak być zadowolony z zajętego miejsca. Czas oczywiście był bardzo słaby i uważam, że ja poszedłbym znacznie szybciej. Teraz jest to jednak tylko takie gdybanie – dodaje.
Lubelska kulomiotka w finale
We wtorek z bardzo dobrym skutkiem w kwalifikacjach pchnięcia kulą zaprezentowała się Paulina Guba, zawodniczka AZS UMCS. Paulina już w pierwszym swoim podejściu pchnęła kulę na odległość 18,66 m (minimum kwalifikacyjne do finału wynosiło 18,20 m) i mogła ze spokojem obserwować zmagania przeciwniczek. Był to trzeci wynik wtorkowych eliminacji.
Fatalnie we wtorkowych eliminacjach rzutu dyskiem spisali się natomiast dwaj reprezentanci Polski, Piotr Małachowski i Robert Urbanek, którzy nie zdołali awansować do finału tej konkurencji. To pierwszy przypadek od 16 lat, gdy polskiego dyskobola zabraknie w decydującej rozgrywce podczas czempionatu Starego Kontynentu.
We wtorek w finale rzutu młotem wystąpi zawodnik Agrosu Zamość Paweł Fajdek (godz. 18.45). W półfinałach biegu na 100 m zaprezentuje się natomiast jego kolega klubowy Dominik Kopeć. Biegi półfinałowe rozpoczną się o godz. 19.25. Finał w tej konkurencji zaplanowano także we wtorek o godz. 21.50.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?