Miałem już nie pisać o naszym środowisku "oburzonych", które tylko czekać aż zacznie okupować Ogród Saski lub City przy ul. Zana. Śmieszy mnie bowiem tych kilkoro twórców, którzy poczuli się urażeni tym, że radni Lublina nie chcą, by za pieniądze miasta finansować nieobyczajne treści. Wyegzaltowani i wysnobowani zdają się nie zwracać uwagi, że nie otacza ich tylko tzw. artystyczna bohema. Zapomnieli, że przyszło im żyć pośród zwykłych szaraczków, obywateli, którzy wstają o 6 rano, by wyjść do pracy, a za zarobione pieniądze kupują tak banalne bochenki chleba, mleko, czy papier toaletowy. Dla nich to nie do pojęcia, że ktoś może żywić się chlebem zamiast ich wysmakowanymi dziełami.
A na dodatek to całe pospólstwo śmie kwestionować jakość ich dzieł. Przecież poza samymi artystami nikt tych dzieł nie może oceniać, bo nie jest na tyle kompetentny. Tam, gdzie artysta widzi rękę Boga, tam zwykły człowiek zobaczy przyrodzenie. Tam, gdzie wielki wyabstrahowany twórca dostrzega miałkość świata, tam przeciętnie zdolny lublinianin może ujrzeć zwykłą goliznę. Jak więc rozmawiać z tą nierozumną tłuszczą? Lepiej poprzestać na braniu kasy od tego plebsu, bo kultury to on nigdy nie zrozumie.
W imieniu tych zwykłych zjadaczy chleba proponuję tej tzw. lubelskiej bohemie zaprzestać pisania listów otwartych, bo my ich i tak nie zrozumiemy. Zamiast tego proszę o jedno: sami sfinansujcie swoje wiekopomne dzieła. Wówczas gwarantuję, że nikt się do Waszej twórczości nie wtrąci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?