Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin. Dziki poszarpały ogrodzenie, szarpały się też z psami. „Jeden mnie zaatakował”

Sławomir Skomra
Sławomir Skomra
pixabay.com
W środku nocy stado dzików chciało wedrzeć się na działkę przy ul. Kosynierów. – Jeden mnie zaatakował – opowiada mężczyzna, któremu udało się odgonić zwierzęta.

- Czy komuś musi się stać krzywda, żeby zrobić coś z tym problemem? – stawia pytanie mieszkaniec ul. Kosynierów w Lublinie. Chodzi o dziki, które są tam widziane niemal codziennie. Okoliczni mieszkańcy już się do nich przyzwyczaili, ale jak mówią, zwierzęta robią się coraz bardziej agresywne.

W nocy z czwartku na piątek stado liczące kilkanaście sztuk podeszło pod ogrodzenie domu jednego z Czytelników. – Zaczęły szarpać ogrodzenie z siatki, żeby dostać się na posesję. Mam dwa jamniki, które wybiegły, szczekając na dziki, ale nie zrobiły na nich wielkiego wrażenia. Dziki przez siatkę zaczęły się szarpać z psami – opowiada zdenerwowany.

– To nie były małe zwierzęta. Stałem od dzików jakieś trzy metry i jeden z nich był tak duży, że mógł mi sięgać do pasa. Miał duże szable wystające z pyska – dodaje.

Kiedy psy nie dawały rady odstraszyć stada, mężczyzna uciekł się do ostatecznego sposobu. – Została mi jedna petarda hukowa z Sylwestra. Użyłem jej, ale to stado odbiegło na jakieś 20 metrów i nic więcej nie wskórałem – opowiada.

W piątek rano mężczyzna zadzwonił do Straży Miejskiej. Robert Gogola, rzecznik strażników potwierdza, że było takie zgłoszenie. – Informację przekazaliśmy do Centrum Małych Zwierząt i miejskiego wydziału ochrony środowiska – dodaje Gogola.

W sprawie dzików w Lublinie wiele razy interweniował radny PiS, Stanisław Brzozowski. Chciał wręcz ich odstrzału.

- Tylko fizyczna eliminacja, w taki czy inny sposób, wchodzi w rachubę. Albo my, albo dziki. Razem nie ma możliwości egzystencji – namawiał Brzozowski prezydenta Lublina.

Ale ratusz nie ma zamiaru strzelać do dzików. Za to postawiono specjalne klatki – pułapki. Zwabione tam jedzeniem dziki, zostają uwięzione, a następnie wywiezione 50 km poza Lublin. Tyle że to teoria.

Monika Głazik z biura prasowego ratusza informuje: - Z przykrością musimy stwierdzić, że efekty odłowu dzików nie są zadowalające. Głównymi przyczynami trudności są wyjadanie rozsypanej zanęty przez stada ptactwa oraz pozostawianie przez mieszkańców śladów zapachowych w okolicy odłowni, zwłaszcza podczas spacerów z psami.

Urzędniczka dodaje, że odłów dzików jest trudny też dlatego, że zwierzęta w bezśnieżnej zimie mają łatwy dostęp do jedzenia i to w pułapkach dla dzików nie jest kuszące.

- Dostrzegając wagę problemu, poszukujemy innych metod odłowu dzików - zaznacza Głazik.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski