Ulica Chodźki, sobotnie popołudnie. Kierowcy zostawiają samochody na niewielkiej bocznej uliczce mimo tablicy z napisem: "Teren prywatny, prosimy nie parkować". Kiedy wracają, zdziwieni zastają na kołach blokady. Nie założyła ich Straż Miejska, ale Miejskie Przedsiębiorstwo Parkingowe, firma zajmująca się administrowaniem nieruchomościami, teraz także ochroną przed niechcianymi autami przez zakładanie im blokad. "Uwolnienie" auta kosztuje 200 zł (w przypadku płatności "od ręki") lub 300 zł (jeśli kierowca wybierze płatność odroczoną).
Firmę wynajęła wspólnota mieszkaniowa Chodźki 3M. - Uliczka dojazdowa do bloków była często tak zastawiona przez auta, że ludzie mieli utrudniony dojazd do domu, powstawało ryzyko kolizji. Kierowcy lekceważyli ustawiane tam wcześniej znaki - wyjaśnia Kamil Łaskowski z firmy Graden, zarządzającej nieruchomością na zlecenie wspólnoty.
- Straż Miejska nie mogła nic zdziałać, bo teren jest prywatny - dodaje Konrad Lisowski, prezes MPP.
Teraz zamiast klasycznego znaku "zakaz zatrzymywania się", u wlotu wewnętrznej uliczki jest tablica i regulamin z zastrzeżeniem, że każdy wjeżdżający na ten teren zawiera "umowę na poniższych zasadach". - Jeśli ktoś mimo to zostawi pojazd, musi się liczyć z blokadą i kosztami związanymi z jej usunięciem - tłumaczy Lisowski.
Pojawiają się jednak wątpliwości, czy takie działanie jest zgodne z prawem.
Prywatne blokady zatrzymują kierowców
- Dysponujemy opinią prawną, która wskazuje, że stosowanie blokad przez spółki prawa handlowego jest zgodne z prawem - podkreśla Konrad Lisowski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Parkingowego. Firma, na zlecenie wspólnoty mieszkaniowej z ul. Chodźki, zakłada blokady kierowcom, którzy zostawią auto na będącym własnością prywatną dojeździe do bloków.
- Blokada jest formą zabezpieczenia naszego roszczenia finansowego. Opłata za jej usunięcie nie jest karą za wykroczenie, bo jako firma nie możemy jej nałożyć. Jest to opłata wynikająca z umowy, którą kierujący zawiera, wjeżdżając na ten teren - tłumaczy Lisowski.
W sobotę dwaj kierowcy nie chcieli zapłacić MPP za zdjęcie blokad. Wezwali policję. - Jest to teren prywatny, więc interwencja zakończyła się poinformowaniem stron, że mogą szukać rozstrzygnięcia sporu na drodze cywilnej - tłumaczy kom. Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego KWP. - Zakładający blokadę nie złamali prawa - dodaje policjantka.
Okazuje się jednak, że przepisy nie są jednoznaczne. Kilka lat temu stosowanie takich rozwiązań wzbudziło liczne kontrowersje na Śląsku. Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa chciała w ten sposób chronić miejsca parkingowe mieszkańców przed kierowcami z zewnątrz. Sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach oceniał, że blokowanie kół przez prywatne firmy jest nielegalne. Ale Michał Deskur, ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych, w odpowiedzi na interpelację poselską stwierdził, że "nie istnieje jednoznaczne stanowisko doktryny i orzecznictwa w tym zakresie". Na drodze publicznej prawo zakładania blokad mają oczywiście tylko Straż Miejska i policja. Na terenie prywatnym "założenie blokady trudno uznać za (dopuszczalny) środek samopomocy". Chyba że założenie blokady jest jedną z sankcji przewidzianej w ramach umowy zawieranej przez kierowcę z właścicielem terenu, na którym zostawia auto.
Eksperci upatrują źródła problemu w wadliwych przepisach, które utrudniają policji i Straży Miejskiej podejmowanie interwencji na terenie prywatnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?