Generalnie targi CeBIT kojarzą się z nowoczesnymi technologiami i oryginalnymi rozwiązaniami. Co roku prezentowane są tu produkty, które na rynek dopiero wchodzą. W Hanowerze odbywa się ich swoista prapremiera. W tym roku było jednak inaczej. Nie pojawiło się nic nowego i niespotykanego. Nie było wielkiego "WOW". Jeżeli ktoś wybierał się na CeBIT z nastawieniem na odkrywanie nieznanego mu świata nowych technologii, mógł się rozczarować.
W tej całej masie sztampowych projektów zaskoczył mnie Lublin. Po przejściu szeregu stoisk innych polskich samorządów, po naszym nie spodziewałem się niczego więcej jak tylko paru laptopów, ulotek oraz długopisów. A tu - kapsuła czasu. W specjalnych okularach z dżojstikiem w rękach "zwiedziłem" XVI-wieczny Lublin. Podobnego do mojego zaskoczenia ciekawą formą prezentacji nie kryli też państwo "wiceministrostwo" z Ministerstwa Gospodarki oraz Administracji i Cyfryzacji, którzy ustawili się w kolejce do wirtualnego spaceru tuż za mną.
Biorąc pod uwagę, że stoisko Lublina było ulokowane naprzeciw jednego z najczęściej odwiedzanych stoisk na targach, gdzie wystawiała się jedna z największych na świecie telefonii komórkowych, to możemy być pewni, że pieniądze wydane na CeBIT nie są zmarnowaną inwestycją. Pokazaliśmy Lublin z jak najlepszej strony. Połączyliśmy naszą historię z nowoczesnością, co na hanowerskich targach było ewenementem. Gratuluję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?