Zaznaczmy, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona: - Sprawdzamy zasadność dalszego zatrudniania pracowników w ramach telepracy. Oczywistym jest, że część osób przejdzie na pracę stacjonarną w urzędzie. Każdy przypadek będzie jednak rozpatrywany indywidualnie - mówi Remigiusz Małecki, rzecznik urzędu marszałkowskiego.
Telepraca to nic innego jak system zdalnego pracowania. Często obecność urzędnika w biurze nie jest konieczna. Nie przyjmuje interesantów, a np. ci prowadzący kontrole bardzo dużo czasu spędzają w tzw. terenie. Dlatego w 2011 ówczesny marszałek województwa, Krzysztof Hetman (PSL) wprowadził system telepracy.
Urzędnik wykonuje swoje czynności w domu, a do biura przyjeżdża od czasu do czasu aby omówić bieżące sprawy lub zdać raport ze swoich działań. Pracownik otrzymuje do pensji dodatkowe 100 zł na pokrycie kosztów np. dostępu do internetu.
Dla urzędu to miała być oszczędność, bo w 2011 r. była mowa o tym, że utrzymanie jednego biurka w urzędzie kosztuje miesięcznie ok. 10 tys. zł.
Teraz ma się to skończyć, bo nowy marszałek Jarosław Stawiarski na poważnie myśli o likwidacji telepracy.
O ile w 2011 r. z tej metody korzystało 18 pracowników, to teraz tak pracuje 46 osób na cały etat i dwie na pół etatu. Są to np. pracownicy kontroli, zajmujący się promocją, audytorzy wewnętrzni, analitycy czy administrujący internetowa siecią szeropasmową.
Dodajmy jeszcze, że urząd marszałkowski z 2011 r. zatrudniał 907 osób, a teraz 1256 osób.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz też: Jarosław Stawiarski został nowym marszałkiem woj. lubelskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?