Pierwszy samolot wylądował, pierwszy wzniósł się w powietrze, pierwszy zając przebiegł przez pas startowy, pierwszy pociąg odjechał zbyt wcześnie, by pasażerowie zdążyli do niego wsiąść, a taksówki po raz pierwszy nie nadążały zabierać spóźnionych na pociąg ludzi. W skrócie jest to bilans pierwszych dni funkcjonowania lotniska Lublin w Świdniku (tak panie burmistrzu i szanowny Arturze - ja pamiętam, gdzie leży lubelski port lotniczy).
Lepsze czy gorsze, ale lotnisko już mamy. Tak więc ten strategiczny przełom w historii Lubelszczyzny nastąpił. Choć na razie latamy tylko w dwie strony, tzn. do Londynu i z powrotem, to jednak latamy. Ale co dalej? Latać tak w nieskończoność do Anglii, to i najwytrwalszym podróżnikom się znudzi. Potrzeba nam więc pomysłu na to, jak port ma funkcjonować. Zbudować halę odlotów i przylotów oraz pas startowy to pestka w porównaniu z tym, co należy robić dalej. A dalej to przede wszystkim trzeba mieć strategię rozwoju portu. Dworzec PKS, z którego w niewiele miejsc można odjechać nam wystarczy. Sami lotni biznesmeni od rozkręcania interesów w naszym mieście i regionie to za mało, żeby lotnisko zaczęło żyć własnym życiem.
Pozostaje więc życzyć władzom lotniskowej spółki świątecznego oświecenia genialnymi wizjami. Marszałkowi województwa lubelskiego, prezydentowi Lublina i burmistrzowi Świdnika, którzy w lotniskowy interes weszli, życzę zaś, by zawsze mieli oświecony zarząd portu. Nam wszystkim zaś pozostaje życzyć, by marszałek, prezydent i burmistrz potrafili tych oświeconych znajdować. Wesołych świąt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?