- Z okazji tego nieziemskiego wydarzenia w pocie czoła planujemy dla was równie nieziemskie panele, wydarzenia i atrakcje.
W zależności od pogody spotkamy się pod chmurką bądź dachem, ale wszystko w okolicy miejsca lądowanie obiektu odwiedzonego przez Jana Wolskiego! - zachęcają organizatorzy na wydarzeniu na Facebooku.
Zdarzenie to opisaliśmy dokładnie w czterdziestą jego rocznicę. 71-letni rolnik Jan Wolski miał spotkać istoty z kosmosu dokładnie 10 maja 1978 r. Jak opowiadał, spostrzegł je, gdy wracał do domu furmanką.
- Zauważyłem dwie osoby idące w tę samą stronę, co ja jechałem. Z początku szli sobie prędzej, a później stopniowo zaczęli folgować i wsiedli mi na wóz - opowiadał podczas jednego ze spotkań z dziennikarzami.
Zaznaczał, że zachowanie obcych nie napawało go niepokojem. Mieszkańcy wsi nieraz wskakiwali mu na bryczkę, korzystając z szansy na darmową podwózkę. Jedynie wygląd istot i ich język budził zaciekawienie gospodarza. Przybysze byli dosyć niscy, mieli nieco skośne oczy i zielone twarze. Rolnik tłumaczył, że w pierwszej chwili pomyślał, że to może jacyś Chińczycy.
- Rozmawiali bardzo drobnym głosem, którego ja nie znam. Słyszałem tylko „a petete petete te” - relacjonował Wolski.
Opisywał, że ujrzał przezroczystobiały obiekt podobny do autobusu. Statek miał „windeczkę”, która umożliwiała wejście do środka. Z jego opowieści wynika, że na skraju lasu na nieznajomych czekał unoszący się w powietrzu przezroczystobiały pojazd w kształcie autobusu.
- Tam była taka windeczka. Wjechałem nią do środka - wspominał. Wewnątrz statku powietrznego czekały jeszcze dwie inne istoty. Wolski twierdził, że dostał polecenie „na migi”, by się rozebrać. Uwagę przybyszów miał przykuć jego pasek od spodni. - Wzięli go do ręki i przyglądali się wszyscy czterej - relacjonował. Opisywał też, że obcy przebadali go przyrządem przypominającym talerze kuchenne.
Istoty z jego opowieści wykazały się też gościnnością: częstowały jedzeniem przypominającym sople lodu. Mężczyzna nie zdecydował się jednak na degustowanie kosmicznej strawy. Na zakończenie puścili go wolno.
- Już miałem stawać na tę windeczkę, ale się do nich odwróciłem, czapkę zdjąłem i powiedziałem: do widzenia. To się wszyscy ukłonili - relacjonował Wolski.
Po powrocie do domu opowiedział o swojej przygodzie synom.
- Lećcie w pole zobaczyć samochód w powietrzu - polecił.
Młodzieńcy po drodze zawołali jeszcze sąsiadów. Na miejscu zastali tylko wydeptaną trawę.
- Wielkanocny spacer po centrum Lublina i nad Zalewem Zemborzyckim. Zobacz zdjęcia
- Zobacz groby Pańskie w lubelskich kościołach. Zdjęcia
- Wielki Czwartek: msza krzyżma w Archikatedrze Lubelskiej. Zobacz zdjęcia
- Śmigus Dyngus na rynku w Kazimierzu Dolnym. Kiedyś to było! Ale dziś też jest
- Czytelnik alarmuje: W hali Globus koncert, a na osiedle obok nie da się wjechać
- Śniadanie Wielkanocne w lubelskim Caritasie. Potrzebujący otrzymali paczki. Zdjęcia
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?