Jeżeli już tak dbamy o bezpieczeństwo energetyczne, to dlaczego wciąż nie budujemy elektrowni atomowej? Dlaczego pod górkę mają wszelkie projekty związane z alternatywnymi źródłami energii? Przepisy dotyczące budowy wiatraków zostały tak zaostrzone, że ich stawianie w Polsce stało się prawie niemożliwe. Spalarnia słomy, która miała powstać w Lublinie, ugrzęzła w procedurach biurokratycznych. Takich przykładów można by przy-taczać dziesiątki. Za to piece węglowe, a zwłaszcza na miał, mają się dobrze, a kolejne elektrownie wykorzystujące „czarne złoto” rodzą się jak grzyby po deszczu.
Idziemy w tym względzie totalnie w poprzek tendencji światowych. A nasze bezpieczeństwo energetyczne budujemy na jednej gałęzi, która jest własna, ale coraz droższa i bardzo upolityczniona. Bezpieczeństwo, zresztą nie tylko w energetyce, musi być oparte na dywersyfikacji, na różnych źródłach pozyskiwania surowców, na różnicowaniu dostawców, na uniezależnieniu się od jednego czynnika. Skoro jednak wydaje się rządzącym, że nad tym czynnikiem panują, to po co się od niego uniezależniać? Totalnie złudna idea. Ksenofobiczna i niebezpieczna. Jeśli chcemy być we wszystkim samowystarczalni, to znaczy, że chcemy zatrzymać rozwój i wrócić do czasów gospodarki pierwotnej. Oznacza to, że zupełnie nie rozumiemy współczesnego świata, opartego na współpracy, handlu, wymianie. To sieć wzajemnych powiązań buduje bezpieczeństwo, a nie budowanie granic i podziałów. Jak jednak widać historia niewiele nas uczy...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?