Prawdę o Stolicy Kultury mówiąc

Czytaj więcej o staraniach Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016

Nie wierzę w możliwość porażki tak samo, jak nie wierzę w to, że jurorzy ESK odwiedzający w poniedziałek Lublin mogli udawać zachwyt i prawić komplementy dla czystej kurtuazji. Chyba, że są genialnymi aktorami, wtedy sugeruję z miejsca przyznać im Oscara. Mam nadzieję, że wrażenie, jakie zrobiło na nich miasto, zaangażowanie władz, mediów, a przede wszystkim - setki mieszkańców witających ich na placu Litewskim, zostanie z nimi do 21 czerwca, kiedy ogłaszane będą wyniki.

No dobrze, skoro o uczciwości mowa - nie wszyscy zachwyceni byli w równym stopniu. Najbardziej ostrożny w emocjach pozostał Andreas Wiesand, ale może do niego trafiły rzetelne, suche fakty, serwowane przez prezydenta i marszałka, nie entuzjazm. I bez dowcipów o niemieckim ordnungu proszę!

Lublin: Wizyta jurorów ESK 2016 (relacja, wideo, zdjęcia)

Mieliśmy w trakcie tej wizyty nieco szczęścia (wymarzona pogoda), mieliśmy atut świeżości (po tygodniu wojaży piątkowa wizyta w Gdańsku już tak ekscytująca nie będzie), mieliśmy profesjonalne podejście organizatorów. Teraz przydałoby nam się nieco fuksa w głosowaniu trzynastoosobowej komisji.
I tu znów chcę być prawdomówny: nie uznam za dyshonor przegranej z Katowicami, ale jeśli wygrają pozostali kontrkandydaci - będzie to bardzo zły wybór. Bo Katowicom i Lublinowi na coś to ESK się przyda, i tam, i tu mieszkańcy się konkursem interesują, chcą wygranej. Dla bidnego Ślunska i bidnej Polski B - to życiowa szansa. Dla sytych turystami, imprezami i pieniędzmi: Warszawy, Wrocławia, Gdańska byłby to kolejny tytuł do kolekcji. Oni, mówiąc wprost, mają to daleko gdzieś. Oni mają Euro 2012. I przyzwoitość nakazywałaby nie dokarmiać już najedzonych.

A tak mówiąc całkiem bez ogródek, bez grama politycznej poprawności i cienia dyplomacji: należy nam się ten tytuł jak jasna cholera, prawda?