MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Świętomania

Kazimierz Pawełek
Tegoroczny mroźny i śnieżny grudzień nie sprzyjał związkowym wycieczkom do stolicy, gdzie uczestnicy odprawiają rutynowe happeningi pod parlamentem, siedzibą premiera lub wybranych ministrów. Przebieg tych związkowych igrzysk ma stały repertuar: palenie opon, huk petard, wycie syren, ćwierkanie gwizdków i niezmiennie od lat te same okrzyki: "Złodzieje" i "Precz z komuną". I nie ma nic do rzeczy, że komuna została złożona do grobu już kilkanaście lat temu. Ten standardowy okrzyk jest jak związkowy pacierz: Kto się go raz nauczył, będzie go powtarzał do końca życia…

Zatem nic dziwnego, że do zamarzniętej i zaśnieżonej Warszawy nikomu z działaczy związkowych nie chciało się wyruszać, aby wraz z wiernymi składkodawcami odprawiać zwyczajowe konwentykle. - Przyjdzie wiosna, to się odrobi zimowe zaległości - kombinowano. Trzeba jednak coś robić w grudniowe dni, bo jeszcze ktoś pomyśli, że związkowi działacze biorą kasę za nic. Więc zaczęli kombinować i wymyślili: Walkę o uzyskania dalszych dni wolnych od pracy. Oczywiście ubranych w modne szaty świąt kościelnych, bo to robi nie tylko powalające wrażenie, ale także paraliżuje ewentualnych przeciwników.

Pierwszy ruszył do boju, jako że oni zawsze o coś walczą, związek zawodowy pracowników handlu. Zaczął jednak bardzo nieśmiało: Od apelu do klientów, aby powstrzymali się od zakupów w Wigilię i w sylwestra. Było to hasło nie tylko mało bojowe, ale także nieskuteczne, bo czy będzie kupujących dziesięciu, czy dziesięć tysięcy, to i tak placówka handlowa będzie czynna, a podlegli związkowym bonzom składkowicze dalej muszą sterczeć przy kasach. Stratę poniesie właściciel, a zapewne także pracownicy. Któż by jednak wdawał się w tak zawiłe myślenie ekonomiczne…

Raz rzucone ziarno padło jednak na podatną glebę i natychmiast wystrzeliło odkrywczym pomysłem. Inny związek zawodowy, wprawdzie nie związany w nazwie z grudniem, a z innym miesiącem roku, zaproponował: Żadne tam powstrzymywanie się od zakupów. Wigilia i sylwester mają być wolne od pracy. Dla handlowców oczywiście. Muszą bowiem należycie przygotować się do wigilijnej kolacji , a potem do sylwestrowego balu. I to jest prawdziwe epokowe przedsięwzięcie. Wcześniej wywalczono labę w święto Trzech Króli. Teraz wystarczy jeszcze troszeczkę pokombinować: Na przykład ustanowić 2 stycznia świętem państwowym, jak ma Rumunia, i 3 stycznia, jak to jest w Turcji. Jeszcze mały kroczek i w niedługim czasie będziemy mieć wolne od 24 grudnia do 6 stycznia. To będzie dopiero radość! I tryumf, związkowy, oczywiście. A do tego dojdą jeszcze łączone weekendy… Żyć nie umierać!

To jeszcze nie wszystko. W kwietniu będzie Wielkanoc i z tej okazji tylko dwa marne dni wolnego. Dlaczego tylko dwa? Przecież Niemcy mają niepracujący Wielki Piątek, to dlaczego my mamy być gorsi od Niemców? Są jeszcze i inne rezerwy. Przed wojną 19 marca był świętem państwowym (imieniny Marszałka), a przed pół wiekiem komuna zamieniła na pracujące kilka innych świąt kościelnych. Panowie związkowcy, przed wami jeszcze tyle do zrobienia!

W swoim świętotwórczym dziele starajcie się jednak nie słuchać głosów ekonomistów, a szczególnie Leszka Balcerowicza, który przypomina o potwornym zadłużeniu naszego kraju i konieczności wydłużenia wieku emerytalnego. Zresztą z nim już sobie raz poradziliście, żądając, że "Balcerowicz musi odejść". I odszedł. A to jest jeszcze jeden powód do ustanowienia z tej okazji stosownego święta…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski