Tylko do 15 lutego można głosować w powiatowym etapie plebiscytu Kuriera Lubelskiego „Człowiek Roku 2017”. Następnie liderzy tej części przejdą do etapu wojewódzkiego, w którym wyłonimy zwycięzców w czterech kategoriach.
Przedstawiamy Państwu obecnych liderów głosowania w naszym plebiscycie. Do niedzieli w plebiscycie prowadzili: Agnieszka Monika Polak, Barbara Lisek, Jan Kidaj i Marek Wojciechowski. To oczywiście nie przesądza o końcowych wynikach, bo o tym, kto zostanie Człowiekiem Roku, zdecydują wyłącznie Państwa głosy.
Warto przeczytać rozmowy z liderami głosowania, bo pokazują one jak trafnie wybrali Państwo te osoby nominując je do zaszczytnego tytułu. Zapewniamy, że cechy jakie posiadają nasi liderzy, mają też inni nominowani.
Zobacz listę nominowanych, instrukcję głosowania
oraz aktualne wyniki
KLIKNIJ i wybierz miasto lub powiat:
BIAŁA PODLASKA | CHEŁM |
---|---|
LUBLIN | ZAMOŚĆ |
bialski | biłgorajski | chełmski |
---|---|---|
hrubieszowski | janowski | krasnostawski |
kraśnicki | lubartowski | lubelski |
łęczyński | łukowski | opolski |
parczewski | puławski | radzyński |
rycki | świdnicki | tomaszowski | włodawski | zamojski |
Literatura dla ludzi szukających wsparcia
Kultura: Agnieszka Monika Polak nominowana jest za wyjątkową aktywność pisarską. W 2017 r. wydała trzy książki. Swoją twórczością swoją daje siły i motywuje do działania.
Czym dla Pani jest nominacja do Człowieka Roku?
Jest to wielkie wyróżnienie i zaskoczenie, ale jednocześnie czuję się szczęśliwa, bo tym samym dostaję informację zwrotną, że to co robię, jest zauważalne i chyba pozytywnie oceniane, skoro udaje mi się być w czołówce.
Dla kogo Pani pisze?
Głównie do osób, które poszukują swojej drogi rozwoju. Jest to literatura motywacyjna dla ludzi szukających wsparcia. Przy czym są to książki innego typu, ponieważ podane w formie powieści. To moi bohaterowie podpowiadają jak znaleźć sens życia i swoją ścieżkę rozwoju. Pokazują, że człowiek ma w sobie wielką moc i jeśli tylko jest w stanie to dostrzec, może zrobić wiele.
Skąd Pani czerpie inspirację do pisania?
W mojej twórczości inspiracją jest życie i moja wrażliwość na świat. Ważne jest to, że jak już siadam do pisania to przestaję czytać, żeby nikim i niczym się nie sugerować. Staram się nie czerpać wzorców od innych autorów.
Z tego co wiem, pisanie książek nie jest Pani jedyną odskocznią w życiu?
Zgadza się, moją pasją jest również muzyka. Kiedyś nauczyłam się grać na skrzypcach i teraz do tego powróciłam. Zaczęłam się zastanawiać, czemu by nie połączyć muzyki ze słowem? Dlatego na spotkaniach autorskich często wykorzystuję skrzypce. To jest to, co lubię robić. Choć żałuję, że nie mam więcej czasu na to hobby.
Nie pokazuję się tylko przy okazji kampanii
Samorządność: Marek Wojciechowski jest jednym z najaktywniejszych radnych sejmiku. Pytamy z czego jest najbardziej dumny.
Co Pan osobiście uważa za swój sukces w działalności samorządowej?
Za swój sukces uważam to, że potrafię pracować systematycznie podczas całej kadencji.Nie pokazuję się wyłącznie przy okazji kampanii wyborczej, ale przez 4 lata mojej pracy staram się słuchać mieszkańców i odpowiadać na ich potrzeby. Najczęściej są to kwestie związane z budową, remontami dróg oraz chodników. Dlatego moje wnioski budżetowe czy interpelacje dotyczą w większości spraw inwestycyjnych. Myślę, że sukcesem można nazwać też moją skuteczność, tym bardziej, że jestem radnym opozycyjnym.
Możemy podać przykłady?
Ostatnio zabiegałem o środki na budowę chodnika i ścieżki rowerowej w gminie Nałęczów oraz o budowę chodnika w Płouszowicach. Cieszę się, że w 2019 r. rozpocznie się budowa obwodnicy Nałęczowa. Mam nadzieję, że uda się też znaleźć w przyszłości środki na remont całej drogi 830, bo zdecydowanie tego wymaga.
Myśli Pan, że głosy w plebiscycie mogą przełożyć się na wyniki w wyborach samorządowych?
Mam nadzieję, że to nie wyniki plebiscytu o tym zadecydują. Tylko właśnie to, co robię na co dzień. Wierzę, że moja systematyczna praca i służba mieszkańcom regionu zostanie zauważona przy urnie wyborczej. Natomiast jeśli znajdę się w czołówce plebiscytu to też będę bardzo zadowolony. Jednak to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby spełniać swoją rolę jak najlepiej.
Atak padaczki? Nie wpadajmy w panikę
Działalność społeczna: Barbara Lisek, obecnie szefowa Lubelskiego Stowarzyszenia Osób Chorych na Padaczkę i Ich Przyjaciół „Drgawka”, w sumie od 22 lat pomaga chorym.
Jak wtedy, gdy zaczynała Pani angażowanie się w działalność społeczną, podchodzono do chorych na padaczkę?
Bywało tak, że osoby chorej na padaczkę się bano, co wynikało z braku wiedzy na ten temat i przekonania, że nie wiemy, co robić, żeby pomóc. Dlatego tak ważna jest edukacja. Od wielu lat nasze stowarzyszenie, w dniu 14 lutego, organizuje swoją akcję przed ratuszem w Lublinie. W tym roku spotykamy się na placu Łokietka o godz. 12. Serdecznie zapraszamy.
Jak w takim razie powinniśmy zareagować, żeby skutecznie pomóc osobie, które ma atak padaczki?
Po pierwsze, nie można wpaść w panikę. Chorego trzeba położyć na boku i być przy nim, bo nawet jeśli już czuje się lepiej, to atak może się powtórzyć. Gdy dojdzie do powtórnego ataku, najlepiej jest ułożyć głowę chorego na swoich kolanach, w ten sposób chroniąc ją przed urazami. Jeśli atak trwa dłużej niż 7 minut, wzywamy karetkę. Trzeba też pamiętać, że osoba tuż po ataku może się różnie zachowywać, również agresywnie. To wynika wyłącznie z choroby.
W jaki sposób pomaga stowarzyszenie „Drgawka”?
Obecnie wspieramy ok. 40 osób. To często są ludzie, które żyją z renty. Pomagamy im w dostaniu się do lekarza, bo kolejki do epileptologów są duże. Pośredniczymy też w załatwianiu turnusów rehabilitacyjnych. Dlaczego? W czasie ataków padaczki chorzy łamią sobie na przykład ręce. Dlatego tak istotna jest kompleksowa pomoc dla nich.
Prezes, który pilotuje nie tylko firmę
Biznes: Jan Kidaj jest prezesem zarządu firmy Aliplast działającej na terenie strefy ekonomicznej na Felinie, przedstawiciela branży systemów aluminiowych. Dziś jednak rozmawiamy z Janem Kidajem nie o produkcji, ale o tym, jak został pilotem.
Kiedy zaczęła się Pana fascynacja lataniem?
Licencję pilota zrobiłem w 2005 roku. Mój typ licencji pozwala mi na pilotowanie awionetki. Takim sprzętem też dysponuję.
Czy wśród polskich prezesów jest wielu pilotów?
Bardziej popularne jest to na przykład w Stanach Zjednoczonych. W Polsce mamy kilkadziesiąt osób, które łączą obie te funkcje. W tym przypadku to jest racjonalne rozwiązanie, pozwala zaoszczędzić czas. Obecnie mam wylatanych ponad 650 godzin, co jest odpowiednikiem wyników zawodowego pilota w ciągu 1, 5 roku. W połowie są to podróże zawodowe. Lubię wypady na drugi koniec Polski. Odbywam też loty trwające od dwóch do trzech godzin, aby się nie forsować. W takim czasie można dolecieć na przykład do Pragi w Czechach.
Gdzie w okolicach Lublina może wylądować awionetka?
Chociażby na lotnisku w Radawcu. Poza tym w Świdniku, ale nie na terenie Portu Lotniczego Lublin, lecz na lotnisku Aeroklubu Świdnik. W tym momencie w Polsce jest ponad 100 miejsc, w których awionetka może lądować.
Jak jest z tym na Lubelszczyźnie?
Takie miejsce jest m.in. w Mięćmierzu pod Kazimierzem Dolnym, czy w Opolu Lubelskim, ale i przy innych miastach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?