- Mieliśmy już sygnały od mieszkańców, oburzonych, że w centrum miasta nadal stoi ten pomnik. Dla osób, których bliscy zginęli z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, to ważna sprawa - podkreśla Bożena Krygier (PiS), przewodnicząca Rady Miasta w Puławach.
Chodzi o postawiony zaraz po wojnie pomnik dedykowany „Bohaterom wspólnych walk o wyzwolenie Puław”. Przedstawia on polskiego żołnierza i radzieckiego sołdata. Dni tego monumentu są już policzone. Po pierwsze dlatego, że pod koniec kwietnia parlament przyjął tzw. ustawę dekomunizacyjną, której celem jest usunięcie z przestrzeni publicznej nazw ulic i placów, a także obiektów gloryfikujących komunizm „lub inny ustrój totalitarny”.
Po drugie dlatego, że współrządzący w radzie Puław PiS nie zamierza czekać na wejście nowego prawa w życie i już teraz chce usunąć pomnik.
Formalnie musi to zrobić puławskie starostwo, bo to jego teren. - Zasygnalizowaliśmy problem i chcemy rozpocząć rozmowy z powiatem - dodaje Krygier.
Gdy nowe prawo zacznie obowiązywać, samorządy będą miały rok na usunięcie wątpliwych patronów z ulic, tablic i komunistycznych pomników.
Ile ich jest na Lubelszczyźnie? Takiego rejestru nie prowadzi ani Urząd Wojewódzki, ani IPN. - Ustawa obliguje nas do opiniowania, a nie do prowadzenia rejestru - tłumaczy Agata Fijuth, rzeczniczka lubelskiego instytutu.
Lubelski ratusz nie widzi większego problemu z dekomunizacją, bo jak tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta miasta, na przełomie lat 1990 i 1991 zmieniono nazwy około 50 ulic. Niemniej jednak sami urzędnicy wskazują trzy ulice, których patroni mogą budzić wątpliwości: Lucyny Herc, Jana Hempla i Henryka Raabego.
Jednak nie zmienią się oni automatycznie. - Prace nad ewentualną zmianą nazw ulic będą prowadzone jedynie na wniosek radnych czy mieszkańców. Nie ma obecnie takich planów - wyjaśnia Krzyżanowska.
Nawet jeśli zmieni się nazwa ulicy, to mieszkańcy nie będą musieli wymieniać np. dowodów osobistych. Nadal będą mogli się posługiwać dokumentami ze starymi adresami - do czasu utraty przez nie ważności. Ocenia się, że w całym kraju trzeba przeprowadzić około 1,5 tysiąca zmian nazw ulic lub placów.
Kozłówka wszystkich żołnierzy nie weźmie
Muzeum Zamoyskich w Kozłówce uczula, że nie przygarnie każdego pomnika, którego w ramach dekomunizacji zechcą się pozbyć miasta. „Ofiarami” wielkiej dekomunizacji przestrzeni publicznej będą patroni ulic i placów oraz pomniki gloryfikujące ustrój totalitarny.
Wielu włodarzy miast zapewne ze swoimi pomnikami zacznie zgłaszać się do Muzeum Zamoyskich. Adres wydaje się odpowiedni, bo tam są zbiory sztuki socrealizmu, w tym np. pomnik Bolesława Bieruta, który przed laty stał na dzisiejszym pl. Singera w Lublinie.
Dyrektor muzeum Anna Fic-Lazor tłumaczy: - Nie zbieramy wszystkiego. Chcemy mieć świadomość rangi dzieła i tego, że pasuje do kolekcji. Dokładnie sprawdzamy autora pracy i jej wymiar ideologiczny. Raczej nie będą to pomniki przyjaźni polsko-radzieckiej, chyba że byłby to pomnik dobrego polskiego autora.
Lublin z pomnikami ma nie mieć problemów, ale skoro urzędnicy ratusza wstępnie uznali, że na mocy nowego prawa może zniknąć ul. Henryka Raabego, to co zrobić z postawioną w 2012 r. ławeczką-pomnikiem pierwszego rektora UMCS?
- Zachowamy się tak, jak w przypadku nazw ulic. Jeśli wpłynie do nas wniosek w tej sprawie, to będziemy go procedować - mówi Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina.
Na przeprowadzenie dekomunizacji lokalne władze będą miały rok od wejścia przepisów w życie.
Jeśli tego nie zrobią, to wyręczy ich wojewoda, zasięgając wcześniej opinii IPN.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?