Lubelska branża IT ogląda się na Wschód

- Rozwijamy sieć kontaktów na Ukrainie we wszystkich tych ośrodkach. Naszymi partnerami są zarówno klastry, jak i uczelnie, samorządy czy przedsiębiorcy - przyznaje Robert Szlęzak, prezes Wschodniego Klastra ICT. Instytucja otoczenia biznesu zrzesza około 100 firm, które na co dzień konkurują. Klaster stara się stwarzać im obszary do rozwoju. Brak specjalistów może być do tego poważną barierą.

- W szczególności, jeżeli chodzi o takie zawody, jak programiści, projektanci aplikacji, analitycy. Z drugiej strony lubelscy przedsiębiorcy potrzebują nowych rynków, które mogą im otworzyć partnerzy z Ukrainy. Przedsiębiorcy z Ukrainy potrzebują partnerów na rynkach zachodnich - dodaje Robert Szlęzak.

Zdaniem ratusza, nie grozi nam zalew programistów z Ukrainy. - Dla Lublina to kierunek uzupełniający - precyzuje Mariusz Sagan, dyrektor Wydziału Strategii i Obsługi Inwestorów Urzędu Miasta Lublin. - Ukraińcy też są dobrymi programistami, jest bardzo silne środowisko informatyczne we Lwowie, które zatrudnia prawie 10 tysięcy osób. Dwa razy więcej niż w Lublinie.
Magistrat przez własne działania na wschodnim rynku i we współpracy ze Wschodnim Klastrem ICT może uzupełniać braki, ale nie można liczyć, że Ukraińców na polskim rynku będzie więcej niż 5 - 7 procent.

- To dlatego, że polskie wynagrodzenie nie zawsze jest dla nich konkurencyjne. Pamiętajmy, że główni inwestorzy na rynku ukraińskim to firmy amerykańskie i kanadyjskie, zapewniające swoim pracownikom odpowiednie do ich umiejętności wynagrodzenie - przypomina Mariusz Sagan.

Zalewu tańszych usług ze Wschodu nie obawia się też Robert Szlęzak: - Branża to głównie realizacja usług i produktów na zewnątrz naszego regionu. W takiej sytuacji współpraca z tańszymi podwykonawcami wzmacnia naszych przedsiębiorców w konkurencji z innymi spoza Lubelszczyzny.