Przetarg na odbiór śmieci: ponad 50 uwag od firm

Przypomnijmy, że do KIO odwołała się spółka Ekoland z Kraśnika. Rozprawa została zaplanowana na czwartek.

Firma zarzuciła magistratowi „nieuzasadnione ograniczenie konkurencji”, polegające m.in. na tym, że w warunkach przetargu został wskazany tylko jeden rodzaj śmieciarki. W odwołaniu jest też mowa o braku informacji o ilości gospodarstw, które deklarowały segregację odpadów.

Ratusz postawionych zarzutów nie komentuje do czasu, gdy stanowisko w tej sprawie zajmie Krajowa Izba Odwoławcza.

To niejedyny trudny orzech do zgryzienia, z jakim muszą sobie poradzić miejscy urzędnicy. - Otrzymaliśmy ponad 50 zapytań do obecnego przetargu, który dotyczy odbioru śmieci od mieszkańców Lublina - przyznaje Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina.

Teraz miasto musi się do nich odnieść, dlatego znowu przesunął się termin otwarcia ofert w tym postępowaniu. Tydzień temu miasto deklarowało, że firmy zainteresowane wykonaniem wspomnianej usługi poznamy 23 grudnia, w środę ratusz mówił już o 29 grudnia tego roku.

Przetarg na odbiór śmieci dotyczy czterech sektorów miasta, w których obecne umowy kończą się 1 stycznia. Chodzi o: Kalinowszczyznę, Tatary, Hajdów-Zadębie, Felin, Ponikwodę, Czechów Południowy, Czechów Północny, Sławin, Czuby Północne, Węglin Północny, Węglin Południowy, Konstantynów, Sławinek, Szerokie i Rury.

Czy brak rozstrzygnięcia przetargu przed Nowym Rokiem oznacza, że znaczna część Lublina utonie w śmieciach?

Ratusz uspokaja, że nie ma mowy o tak czarnym scenariuszu, bo poprzednie umowy zostaną w takiej sytuacji przedłużone na okres przejściowy.

Nie zapłacimy też więcej za odbiór śmieci z naszych domów.

- System się bilansuje, dlatego nie przewidujemy podwyżki dla mieszkańców - zapewnia Beata Krzyżanowska.