Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W roli Kopciuszka

Kazimierz Pawełek
To smutne, a nawet tragiczne, że przez kolejne rządy Lubelszczyzna spychana jest do cywilizacyjnego kąta. Dowodem tego jest kolejne przesuniecie w czasie budowy drogi ekspresowej, oznaczonej symbolem S-17. Jest to najkrótsza trasa łącząca stolicę Polski, a także naszego województwa z Ukrainą. Jej szybka budowa nie jest absolutnie sprawą lokalną.

Nic też dziwnego, że przeciwko traktowaniu naszego regionu jak przysłowiowego Kopciuszka odezwały się głośne protesty, między innymi przedsiębiorców i związkowców, którzy tym razem ramię w ramię powołali specjalny komitet, mający na celu przeciwstawienie się rządowemu odkładaniu w nieskończoność rozpoczęcia istotnej dla województwa i kraju inwestycji drogowej. Również redakcja Kuriera Lubelskiego, jak zawsze, nie pozostała obojętna i od kilku dni zbiera podpisy obywateli pod petycją skierowaną do premiera Donalda Tuska. Pozostając z pełnym szacunkiem dla obywatelskich inicjatyw w sprawie budowy S-17, pozwolę sobie na postawienie pytania: czy w tym wypadku nie wyręczamy tych, którzy z racji pełnionych funkcji powinni się zająć tą sprawą i to od dawna? Mam na myśli parlamentarzystów, których wybraliśmy między innymi po to, aby reprezentowali interesy wyborców. A wybierali ich mieszkańcy Lubelszczyzny właśnie.

Mając za sobą doświadczenie parlamentarne, pozwolę sobie na kolejną uwagę. Zjednoczone siły wszystkich, ale wszystkich tzw. przedstawicieli narodu mogą zdziałać na rzecz swojego regionu bardzo dużo. Służę przykładem. Na początku minionej dekady, gdy rządziła lewica, powstał pomysł połączenia dochodowej kopalni Bogdanka z zadłużoną elektrownią w Kozienicach. Szefujący wtedy kopalni Stanisław Stachowicz podniósł larum i na pomoc wezwał parlamentarzystów. Ci, jak jeden mąż poparli protest przeciwko zgubnej dla naszej kopalni symbiozie. Osobiście zająłem się wtedy sprawą techniczną: zbieraniem podpisów pod protestem, który zredagowaliśmy wspólnie z zarządem kopalni. Z wielką satysfakcją muszę stwierdzić, że nikt, bez względu na przynależność partyjną, nie odmówił swojego podpisu, a mieliśmy wtedy w parlamencie aż sześć partii. Pertraktacjami z ministerstwem i premierem zajęła się grupa parlamentarna, w skład której wchodzili przedstawiciele prawicy i lewicy. Ci ostatni nie bali się wystąpić przeciwko projektowi własnego rządu. Zjednoczone działania przyniosły efekt: Bogdanka nie została wciśnięta w niechciany i zgubny związek.

Czy podobne działania można było zauważyć obecnie? Niestety, nie. Poza tym, winny one nastąpić wcześniej, gdy powstawały założenia do planu inwestycyjnego. Teraz mleko już się rozlało i można nad nim tylko popłakać. Niestety, taka jest brutalna prawda. Jeszcze bardziej okrutny jest fakt, że mamy swoich przedstawicieli w parlamencie, ale oni wcale nie są nasi, tylko swoich partii, których interes jest najważniejszy. Nie jest wielką tajemnicą, że parlamentarzyści z PO boją się jak ognia jakiegokolwiek sprzeciwu pomysłom rządowym, jak też gniewu Donalda Tuska i wolą siedzieć cicho, jak przysłowiowa mysz pod miotłą, bowiem ta miotła potrafi boleśnie wymiatać. Z kolei pisowszczycy boją się swojego wodza bardziej niż morowego powietrza, gdyż nawet wspólne wypicie piwa z platformitą może się zakończyć tym, co spotkało kilkoro, teraz już byłych członków tej partii.

I tak, każdy sobie rzepkę skrobie. Na szczęście już za kilka miesięcy mamy wybory parlamentarne, więc warto będzie zapamiętać tych "przedstawicieli narodu", dla których jedynym drogowskazem jest ich partyjny interes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski